Spotkanie w sprawie przyszłości branży szkoleniowej.
W dniu wczorajszym, czyli 14 października 2024 r. Ministerstwo Infrastruktury, a właściwie Departament Transportu Drogowego, zorganizował i przeprowadził „Spotkanie ze środowiskiem przewoźników drogowych i OSK ws. nowelizacji rozporządzenia MI ws. szkolenia i egzaminowania kierowców zawodowych”. Spotkanie odbyło się on-line.
Do zaproszenia na spotkanie zostało załączone „Zestawienie propozycji do zmiany przepisów wykonawczych”, które miało być materiałem do dyskusji podczas spotkania.
W spotkaniu wzięło udział 51 uczestników i byli to głównie przedstawiciele podmiotów, które przekazały propozycje zmian do ww. rozporządzenia, a także przedstawiciele urzędów wojewódzkich, które w ostatnim czasie sygnalizowały m.in. potrzebę rozstrzygnięcia wątpliwości odnośnie do kwestii pojazdów jakie powinien posiadać i wykorzystywać ośrodek szkolenia do prowadzenia szkolenia kierowców.
Większość uczestników zaplanowanego już od dłuższego czasu spotkania miała nadzieję podyskutować o poprawie aktualnego systemu szkolenia w szczególności w zakresie problemów technicznych z dokumentacją, a także o niejasnościach w interpretacji obowiązujących przepisów utrudniających bieżącą pracę. Rozwiązanie niektórych zgłoszonych problemów znacznie usprawniłoby pracę podmiotów prowadzących szkolenia oraz organów nadzoru. Zebrani oczekiwali analizy zgłoszonych propozycji i dyskusji nad nimi, a dopiero na samym końcu rozważań o przyszłości.
Niestety pomimo oczekiwań spotkanie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Już na wstępie przedstawiciele przedsiębiorców transportowych rozpoczęli wygłoszeniem długich przemówień wskazujących jednoznacznie, że obecny system szkolenia wg. ich oceny nie przygotowuje właściwie pracowników do pracy na stanowisku kierowcy. Wskazano, że przyjęte programy szkolenia nie spełniają wymagań stawianych przez przedsiębiorców przyjmowanym do pracy pracownikom, a przekazywane im wiedza i umiejętności są wręcz żadne. Jako przykłady wskazano np. brak szkoleń w zakresie tankowania pojazdów zasilanych LNG, brak szkoleń w zakresie obsługi pojazdów zasilanych elektrycznie czy brak uwzględnienia w szkoleniu kierowców autobusów wykorzystania i obsługi przystanków komunikacji miejskiej. Przedsiębiorcy skarżyli się także na brak uwzględnienia podczas szkoleń najnowocześniejszych systemów elektronicznych umieszczanych przez producentów w stosowanych przez nich pojazdach, czy brak szkoleń z obsługi najnowszych systemów nawigacyjnych. Zwrócili też uwagę na nieprawidłowości występujące w nadzorze nad systemem szkolenia kierowców.
Transportowcy mówili także, że szkolenia kierowców zawodowych, a w szczególności szkolenia okresowe, prowadzą przedsiębiorcy całkowicie do tego nie przygotowani. Np. tacy, którzy prowadzą ośrodek szkolenia kierowców wyłącznie w zakresie prawa jazdy kategorii B, a nie mają uprawnień do szkolenia w zakresie prawa jazdy kategorii C czy D. W ich ocenie takie podmioty nie są w stanie zagwarantować właściwej jakości szkolenia kierowców zawodowych bo same nie mają doświadczenia zarówno w jeżdżeniu takimi pojazdami jak i tym bardzie w szkoleniu z ich obsługi.
Warto tutaj podkreślić, że jako rozwiązanie problemu „poprawy jakości szkolenia” wskazano przekazanie prowadzenia tych szkoleń organizacjom i firmom zrzeszającym firmy transportowe, argumentując ten ruch stwierdzeniem, że to właśnie firmom transportowym będzie najbardziej zależało na jakości szkolenia kierowców.
W trakcie wymiany zdań zarzucono podmiotom szkoleniowym dążenie wyłącznie do „zarabiania pieniędzy” na szkoleniach bez zwracania uwagi na potrzeby branży transportowej.
Podsumowując swoje wystąpienia przedstawiciele środowisk transportowych wskazali, że nie ma sensu pracować nad poprawą obecnego systemu, tylko należy rozpocząć prace na przemodelowaniem i zaprojektowaniem systemu szkolenia od nowa.
Niestety jak zwykle ponad godzinna dyskusja przyniosła wyłącznie skargi i utyskiwania. Przedstawiciele transportowców narzekając na system szkolenia, przedsiębiorców prowadzących ośrodki szkolenia czy nawet dyrektywy unijne ani razu nie wskazali na możliwe rozwiązanie. Jak zwykle ponarzekali, wskazali jak jest źle i niedobrze, jakie to „patologie” występują, ale nie dali, jako fachowcy w branży, konkretnych wskazówek jak powinien być taki system zorganizowany. Oczywiści zrugano resort za brak właściwych rozwiązań i szybkich działań, ale nie zaproponowano jak zadośćuczynić wymaganiom dyrektyw zarówno tej dotyczącej szkolenia kierowców zawodowych jak i tej dotyczącej uzyskiwania i wydawania prawa jazdy. A przepraszam, jedno rozwiązanie wskazano, “Oddać szkolenia transportowcom”.
Jak słusznie zauważył jeden z przedstawicieli branży szkoleniowej taki sposób realizacji szkoleń dla kierowców zawodowych miał już miejsce. Wskazał także, że takie rozwiązanie wyłączyłoby by już „wszystkie bezpieczniki dotyczące tego systemu”. Powiedział, że prowadzenie tych szkoleń przez przedsiębiorców transportowych miałoby jednoznaczne znamiona konfliktu interesów.
Czy naprawdę transportowcy najlepiej przeszkoliliby swoich kierowców ? Należy zastanowić się na czym tak naprawdę zależy firmom transportowym. Na wiedzy i umiejętnościach kierowców ? Tak, ale tylko w wymiarze, żeby im sprzętu nie zepsuł i żeby jechał oszczędnie. Najbardziej zależy im, aby ten kierowca jechał i to jak najdłużej i najczęściej. Czy 5 dniowe szkolenia okresowe to ułatwiają – na pewno nie. Czy transportowcy zrobią wszystko, żeby ten kierowca, który powinien odbywać szkolenie odbywał je jadąc z transportem – zapewne tak. Oddając sprawiedliwość pewnie nie wszyscy transportowcy. Stąd też między innymi bierze się patologia w obecnych szkoleniach. Klient przychodzi na okresówkę i od progu informuje, że nie będzie mógł być na wszystkich zajęciach bo pracodawca właśnie dzwonił i on jutro musi jechać w trasę. Nie są to przypadki odosobnione.
Zatem samemu prowadząc te szkolenia na pewno w dużej części w ogóle nie będą tego robić.
Oczywiście można stwierdzić, że teraz też mogą sami prowadzić te szkolenia. Jednak w większości przypadków tego nie robią bo niesie to za sobą konkretne koszty. Trzeba spełniać warunki, zatrudniać kadrę, zarejestrować się u Wojewody. To spore kłopoty, których większość przedsiębiorców chętnie się pozbywa wysyłając swoich kierowców do wyspecjalizowanych Ośrodków Szkolenia.
Trzeba także podkreślić, że zarzuty dotyczące braku szkolenia na specyficznych pojazdach (zasilanych LNG, elektrycznych czy przegubowych) są jednoznacznie nietrafione. Nie są to pojazdy standardowo użytkowane w transporcie. Wchodzą one w skład flot poszczególnych przedsiębiorców stanowiąc pewien odsetek pojazdów. Tak, kierowca który będzie jeździł takim pojazdem powinien mieć wiedzę na temat jego bezpiecznego użytkowania, ale to w takich przypadkach szczególnych zadanie przedsiębiorcy dającego takie narzędzia pracy. Przecież obowiązkiem przedsiębiorcy jest przeprowadzenie szkolenia BHP w tym szkolenia stanowiskowego dla specyficznych u tego pracodawcy narzędzi pracy.
Każde przygotowanie do zawodu, każdy program szkolenia bez znaczenia jakiego zawodu on dotyczy opiera się na umiejętnościach i narzędziach standardowych aktualnie stosowanych dla danego zawodu. Wszystkie „nowinki” czy ciekawostki techniczne mogą być poruszane, ale trudno wymagać aby adept szkolenia posiadał wiedzę i umiejętności dotyczące każdego nawet najbardziej drobnego aspektu danego zawodu.
Podobnie jest w przypadku uzyskiwania prawa jazdy. Uczymy się jeździć pojazdami standardowymi (takie są wymagania przepisów) i na takich pojazdach standardowych zdajemy egzaminy. Mimo nabywania uprawnień nie uczymy się jeździć z przyczepą lekką, pojazdem elektrycznym, tankować gaz czy wodór. Nie uczymy się też jeździć furgonetką czy samochodem terenowym. Nie uczymy się jazdy ciągnikiem rolniczym, czy pojazdem wolnobieżnym. Zatem trudno także w przypadku szkolenia kierowców zawodowych wymagać aby adept posiadał niestandardowe, a wszystkie możliwe umiejętności.
I na koniec trudno też uwierzyć w to, że przedsiębiorcy transportowi prowadząc szkolenia „na wyłączność” potrafiliby zapewnić aby adepci szkolili się z tego wszystkiego czego obecnie „wymagają” od przedsiębiorców prowadzących ośrodki szkolenia kierowców.
Przygotowanie i zrealizowanie szkolenia (nie ważne w jakim zawodzie) podczas którego adept nabyłby całą wiedzę i umiejętności, które przygotowały by go do pracy od pierwszej godziny po zatrudnieniu jest utopią. W procesie kształcenia ważna jest też wiedza i umiejętności nabierana już w trakcie wykonywania zawodu.
Oczywiście trzeba pilnować, aby standardowa wiedza i umiejętności przekazywane przez szkolących były jak najbardziej dostosowane do realiów. Ale nie można też przesadzić.
I na koniec szkoda, że najbardziej krytyczne zdania o systemie wyrażają reprezentujący obecnie przewoźników, pośredni i bezpośredni konstruktor tego systemu. Szkoda, że wtedy kiedy wdrażany był system szkolenia kierowców zawodowych nie zrealizowali swoich pomysłów na jego właściwą budowę.
I co dalej?
No niestety spotkanie nie przyniosło resortowi Infrastruktury konkretnych odpowiedzi. Dodatkowo wprowadziło jeszcze większą konsternację. Teraz resort będzie miał problem, który rozwiąże zapewne jak zwykle czyli przygotuje projekt po swojemu, a następnie rozpocznie procedurę legislacyjną.