Poprawa jakości szkolenia. Czy idziemy dobrą drogą?
Rozmawiamy o nauce jazdy. Dyskutujemy o przyczynach wypadków. Myślimy o interpretacji przepisów ruchu drogowego przez poszczególnych instruktorów i egzaminatorów. Ostatecznie dochodzimy do wniosku, że trzeba coś poprawić w systemie szkolenia kierowców. Wspaniałe hasła. Szumne zapowiedzi. Komisje powołane w celu poprawy jakości szkolenia. A jak przychodzi co do czego to znowu zabieramy się do tematu od niewłaściwej strony. Znowu mamy do czynienia ze zmianami dotyczącymi infrastruktury podmiotów prowadzących ośrodki szkolenia kierowców czy egzaminy państwowe. Znowu dyskutujemy czy instruktor i egzaminator mają wyższe czy niższe wykształcenie, czy doświadczenie w prowadzeniu szkolenia. I po raz kolejny do jakości szkolenia podchodzimy od strony inwestycji w „przyrządy naukowe”. Robimy to przecież od lat i po raz kolejny zmiana infrastruktury nie wpływa znacząco na jakość szkolenia.
W ramach rozważań nad jakością szkolenia od dłuższego czasu nie zastanawialiśmy się nad tym czego to szkolenie tak naprawdę ma dotyczyć. Nie wiemy czego mamy uczyć, jaki cel mamy osiągnąć i jak to zrobić. Tak jak słusznie wiele osób powtarza nie mamy obecnie realnego programu szkolenia kandydata na kierowcę. Każdy instruktor na podstawie szczątkowych informacji z rozporządzenia wypracowuje swoje metody szkolenia przekazując kursantowi w dobrej wierze to co wydaje mu się słuszne. Jednak nie zawsze jest to właściwy kierunek. W przypadku ruchu drogowego, dla zachowania bezpieczeństwa, niezbędne jest aby każdy kierujący stosował te same zasady rozumiane w ten sam sposób. Brak jednolitości prowadzi do bałaganu i anarchii, a więc także do wzrostu liczby wypadków i kolizji. Takim słynnym przykładem jest tu np. zachowanie na rondzie. Jedni mówią, że włączamy kierunkowskaz, drudzy mówią nie włączamy kierunkowskazu. Jak kraj długi i szeroki podejście do tego tematu jest różne. W jednym WORD za niewłączenie kierunkowskazu można otrzymać wynik negatywny, a w drugim WORD w innej części kraju za włączenie kierunkowskazu można otrzymać wynik negatywny.
Dlatego w większości ośrodków szkolenia kierowców, szkolenia prowadzone są w sposób dostosowany do miejscowych wymagań egzaminatorów.
Oczywiście wymagania egzaminatorów powinny być brane pod uwagę w procesie kształcenia kierowców, ale nie powinny być jedyną wytyczną.
Obecnie wielu przedstawicieli środowiska instruktorskiego, realnie zaangażowanych w poprawę jakości szkolenia kierowców wskazuje, że dla zagwarantowania jednolitości rozumienia poszczególnych przepisów resort infrastruktury powinien przygotować szczegółowe programy szkolenia dla poszczególnych kategorii prawa jazdy, tak aby zarówno instruktorzy, egzaminatorzy, a przede wszystkim kandydaci na kierowców i kierowcy wiedzieli co powinni umieć i jak to wykonać. Jest to jak najbardziej słuszna droga. Warto też zauważyć, że dobrze przygotowane programy szkolenia pozwoliłyby niejednokrotnie na rozwianie wielu wątpliwości dotyczących przepisów ruchu drogowego. Program szkolenia pozwoliłby np. na wskazanie jednolitej zasady zachowania się na rondzie (bardziej opisowej niż w przepisach) czy w innych nietypowych sytuacjach, których nie da się opisać przepisem Prawa o ruchu drogowym. Dobre programy szkolenia, pozwoliłyby na jednolite stosowanie zasad ruchu drogowego przez instruktorów, egzaminatorów, kierowców, a pewnie i Policjantów czy Sędziów. Możliwość odniesienia się jednoznacznego do wskazanych zasad pozwoliłaby także właściwie prowadzić nadzór. Łatwiej byłoby też przygotowywać instruktorów i egzaminatorów do zawodu.
Oczywiście przygotowanie takich programów, skorelowanych z nowymi przepisami wymaga dużo pracy, ale tu właśnie leży tajemnica jakości szkolenia.
Nie bez kozery nawet nauczanie plastyki jest w edukacji oparte na szczegółowym programie kształcenia, na bazie którego nauczyciele dopiero przygotowują lekcje. Tak samo powinno być w przypadku nauki jazdy. Każda osoba szkolona, w każdym ośrodku szkolenia o egzaminowania powinna mieć przekazywane jednolitą wiedzę i umiejętności. Wtedy też będzie nam łatwo oceniać zarówno jej postępy, jak i jej umiejętności. Wtedy też będziemy mogli w miarę szybko reagować na zmianę priorytetów w Bezpieczeństwie Ruchu Drogowego. Raz to będą skrzyżowania o ruchu okrężnym, kiedy indziej przejazd na czerwonym świetle, a w końcu zachowanie się na autostradzie. Szybka zmiana programu szkolenia, czy np. dodanie lub odjęcie obowiązkowych godzin szkolenia będzie proste.
Dobrze przygotowane programy szkolenia pozwolą też na znormalizowanie bazy pytań egzaminacyjnych stosowanych na egzaminie na prawo jazdy. Dadzą też możliwość wydania jednolitego poradnika dla kierowców.
Jednak same programy szkolenia, bez kontroli ich wykonania nie przydadzą się nikomu. Ważne jest aby je opracowując skorelować ich treść z egzaminem państwowym, tak aby egzaminatorzy wypełniając arkusz przebiegu egzaminu dawali jednocześnie feedback dla poszczególnych instruktorów. No i chyba najważniejsze. Cały ten proces powinien być oparty o system komputerowy, który będzie gromadził te informacje, i który w sposób prosty będzie pozwalał na sprawdzenie swoich kompetencji przez instruktorów (samokontrola) jak i przez organy nadzorujące.
I teraz zapytacie kiedy to będzie i kto to przygotuje.
Odpowiadając na Wasze pytanie: to już było. Nie było tylko systemu komputerowego i dlatego nie działało.
Warto sobie przypomnieć, że w latach 2013 – 2016 w rozporządzeniu Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki morskiej zostały zamieszczone szczegółowe programy szkolenia kierowców dla każdej kategorii prawa jazdy. Tak, tak, rozporządzenie miało wtedy ponad 200 stron. Poniżej możecie sobie przypomnieć jak to wyglądało.
Wydaje się, że było to właściwe rozwiązanie, które tylko wymagało dalszego rozwoju. Niestety do dzisiaj ono nie dotrwało, bo branża szkoleniowa zamiast przyłożyć się do rozwoju i poprawy tych programów jak zwykle stwierdziła, że są za długie, za skomplikowane, i że w ogóle nie ma możliwości ich zrealizowania. Tak więc zamiast je przepracować i dostosować, zostały zniesione i zastąpione wykazem zagadnień.
Może więc myśląc o poprawie jakości szkolenia przestańmy wreszcie myśleć o tym czy należy mieć jedną planszę czy dwie i plac manewrowy większy lub mniejszy, a zacznijmy myśleć czego powinniśmy nauczać i jak to osiągnąć. Dobry instruktor bez ogromnego placu manewrowego i biura jest w stanie świetnie nauczyć jeździć przyszłego kierowcę. Zły instruktor z biurem i placem nigdy nie przygotuje dobrze kandydata na kierowcę, choćby nawet szkolił na Ferrari.
Warto też, mając na myśli jakość szkolenia, zacząć myśleć nad zmianą systemu kształcenia i doszkalania instruktorów nauki jazdy. Przyjrzyjmy się np. rozwiązaniom stosowanym przez lekarzy. Może stosowany tam system punktowy byłby optymalnym rozwiązaniem mogącym zastąpić dzisiejsze warsztaty. Tylko brakuje nam instytucji w stylu Naczelnej Izby Lekarskiej. Może czas pomyśleć o samokontroli i wzięciu spraw swojej branży we własne ręce zanim znowu rządzący wymyślą nam jakieś sztuczne organy nadzorcze.